W Berlinie wbito kamień węgielny pod odbudowę
historycznej siedziby królów pruskich - pałacu Hohenzollernów. Część
niemieckiej prasy przewiduje jednak tylko kłopoty i twierdzi, że
powstanie w ten sposób kolejny plac budowy, która przez lata będzie
straszyła tylko szkieletem. Absolutnym
kuriozum jest jednak w tym temacie przykład międzynarodowego portu lotniczego w Berlinie, który
obecnie nie ma już nawet daty planowanego otwarcia. Lotnisko jednak co
miesiąc pochłania miliony euro, bo... nikt nie wie, jak wyłączyć
światła, które palą się non-stop wokół jego terminali. Całkowity koszt budowy lotniska ma wynieść aż 4,3 mld euro.
Zamek pruskich królów, który został prawie w całości zniszczony w czasie II wojny
światowej, a w 1950 r. wyburzony doszczętnie przez komunistów z NRD,
którzy w tamtym miejscu postawili sobie prezydium KC, będzie kosztował co najmniej 590 mln euro. A jeszcze niedawno
było to 480 mln euro. Co więcej, w kontrakcie na jego wykonanie istnieje
klauzula "ubezpieczająca" dla wykonawcy, że ten w razie problemów może
zażądać nawet 80 mln euro więcej. Wciąż też nie wybrano wykonawcy
fasady głównej obiektu, a to oznacza, że wielki plac budowy w centrum
Berlina zostanie rozgrzebany do co najmniej 2018 r.
Osobiście dopinguje temu pomysłowi. Wypadałoby, aby taki pustostan zniknął z tej najbardziej zabytkowej i z jednej z najbardziej reprezentacyjnych części Berlina. Oczywiście można by zaprojektować tam coś nowoczesnego, ale akurat w przypadku dzisiaj już w większości nowoczesnego Berlina taki zabieg nie byłby myślę korzystny.
Na zdjęciach: Berliński Schlossplatz w XX wieku






_005.jpg)




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz