piątek, 21 czerwca 2013

Berliner Schloss czyli zmartwychwstania po niemiecku

W Berlinie wbito kamień węgielny pod odbudowę historycznej siedziby królów pruskich - pałacu Hohenzollernów. Część niemieckiej prasy przewiduje jednak tylko kłopoty i twierdzi, że powstanie w ten sposób kolejny plac budowy, która przez lata będzie straszyła tylko szkieletem. Absolutnym kuriozum jest jednak w tym temacie przykład międzynarodowego portu lotniczego w Berlinie, który obecnie nie ma już nawet daty planowanego otwarcia. Lotnisko jednak co miesiąc pochłania miliony euro, bo... nikt nie wie, jak wyłączyć światła, które palą się non-stop wokół jego terminali. Całkowity koszt budowy lotniska ma wynieść aż 4,3 mld euro.

Zamek pruskich królów, który został prawie w całości zniszczony w czasie II wojny światowej, a w 1950 r. wyburzony doszczętnie przez komunistów z NRD, którzy w tamtym miejscu postawili sobie prezydium KC,  będzie kosztował co najmniej 590 mln euro. A jeszcze niedawno było to 480 mln euro. Co więcej, w kontrakcie na jego wykonanie istnieje klauzula "ubezpieczająca" dla wykonawcy, że ten w razie problemów może zażądać nawet 80 mln euro więcej. Wciąż też nie wybrano wykonawcy fasady głównej obiektu, a to oznacza, że wielki plac budowy w centrum Berlina zostanie rozgrzebany do co najmniej 2018 r.

Osobiście dopinguje temu pomysłowi. Wypadałoby, aby taki pustostan zniknął z tej najbardziej zabytkowej i z jednej z najbardziej reprezentacyjnych części Berlina. Oczywiście można by zaprojektować tam coś nowoczesnego, ale akurat w przypadku dzisiaj już w większości nowoczesnego Berlina taki zabieg nie byłby myślę korzystny.

Na zdjęciach: Berliński Schlossplatz w XX wieku






A oto przykład drezdeńskiego kościoła NMP (Frauenkirche), gdyby dla niewierzących w życie pozagrobowe w Niemczech:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz