Wiadomość z piątku. Wówczas agencja Reutersa podała, że Oscar de la Renta (81 l.) zatrudni Johna Galliano (53 l.) w swojej firmie.
Dzięki temu dla Galliano kończy się okres "udręki i tułaczki" zapoczątkowany antysemickim incydentem z jego udziałem w paryskiej dzielnicy Marais na początku 2011 roku. Wtedy to dom mody Diora zdecydował o usunięciu projektanta ze stanowiska dyrektora artystycznego.
Dla marki Oscar de la Renta zaczyna się bez wątpienia ciekawy okres. Myślę, że akurat u de la Renty talent Galliano rozkwitnie ponownie z wielkim rozmachem.
Na zdjęciach: Oscar de la Renta i John Galliano
Dla mnie Galliano to prześmiewczy blazen w świecie mody, taki Joker w Gotham City. Jego kolekcje haute couture dla Diora już przeszły do historii wielkiego krawiectwa i oddziaływują na modę i popkulturę. Projektant swój artystyczny geniusz w nieco inny sposób objawił w kolekcjach swojej autorskiej marki John Galliano, którą wraz z opuszczeniem Diora został zmuszony oddać w inne ręce.
Jej graficznym znakiem rozpoznawczym był i jest charakterystyczny krój czcionki i motyw gazetowego nadruku Gazette Galliano. Wielokrotnie już modyfikowany print pojawia się regularnie na blieliźnie, t-shirtach, koszulach, spodniach i akcesoriach.
Nie wyobrażam sobie swojej łazienki czy plaży bez gazetowego ręcznika. W modzie powiedzenie "God save..." przywłaszczył sobie całkiem słusznie Alexander McQueen - "God save McQueen". A ja mówię teraz God save Galliano - jemu bardziej się to teraz przyda.
Na zdjęciach: Parę gazet Galliano z mojej szafy

Ps.
Krzysiu,
Zgubić na siłowni gazetowy ręcznik, to jak zgubić się w świecie mody. "Wiesz co to oznacza?" ;)




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz