środa, 23 stycznia 2013

Ps. Galliano wraca do gry

Wiadomość z piątku. Wówczas agencja Reutersa podała, że Oscar de la Renta (81 l.) zatrudni Johna Galliano (53 l.) w swojej firmie. 

Dzięki temu dla Galliano kończy się okres "udręki i tułaczki" zapoczątkowany antysemickim incydentem z jego udziałem w paryskiej dzielnicy Marais na początku 2011 roku. Wtedy to dom mody Diora zdecydował o usunięciu projektanta ze stanowiska dyrektora artystycznego.

Dla marki Oscar de la Renta zaczyna się bez wątpienia ciekawy okres. Myślę, że akurat u de la Renty talent Galliano rozkwitnie ponownie z wielkim rozmachem.

Na zdjęciach: Oscar de la Renta i John Galliano




Dla mnie Galliano to prześmiewczy blazen w świecie mody, taki Joker w Gotham City. Jego kolekcje haute couture dla Diora już przeszły do historii wielkiego krawiectwa i oddziaływują na modę i popkulturę. Projektant swój artystyczny geniusz w nieco inny sposób objawił w kolekcjach swojej autorskiej marki John Galliano, którą wraz z opuszczeniem Diora został zmuszony oddać w inne ręce. 

Jej graficznym znakiem rozpoznawczym był i jest charakterystyczny krój czcionki i motyw gazetowego nadruku Gazette Galliano. Wielokrotnie już modyfikowany print pojawia się regularnie na blieliźnie, t-shirtach, koszulach, spodniach i akcesoriach. 

Nie wyobrażam sobie swojej łazienki czy plaży bez gazetowego ręcznika. W modzie powiedzenie "God save..." przywłaszczył sobie całkiem słusznie Alexander McQueen - "God save McQueen". A ja mówię teraz God save Galliano - jemu bardziej się to teraz przyda. 


Na zdjęciach: Parę gazet Galliano z mojej szafy


























Ps.

Krzysiu,

Zgubić na siłowni gazetowy ręcznik, to jak zgubić się w świecie mody. "Wiesz co to oznacza?" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz