Nowy trend w reklamach marek luksusowych.
Na naszych oczach rodzi się nowa jakość w dziedzinie filmów reklamowych.
Jednym z najlepszych przykładów jest produkcja Diora "Secret Garden". Reżyserią obrazu zajał się doskonały duet fotografików Inez Lamsweerde i Vinnodh Matadin. Zasłyneli przede wszystkim z biało-czarnych i niezwykle sugestywnych portretowych fotografii osobowości ze świata mody, filmu itd.
Modelki, którymi genialnie i tak transparentnie posłużono się do prezentacji kolekcji i samego miejsca, to Daria Strokus, Melissa Stasiuk i Xiao Wen Ju.
Wersal... co tu dodać... Chyba to, że wielka moda ma coraz więcej z nim wspólnego. W ostatnich latach wszystko zaczęło się od Sofii Coppoli i jej filmu Maria Antonina (2006 r.), Kirsten Dunst jako odtwórczyni głównej roli i sesji zrealizowanej dla Vogue'a. Dior zbratał się z Wersalem w 2006 roku organizując w ogrodowej oranżerii pokaz z okazji 60-lecia powstania firmy. Potem reklama perfum J'adore z Charlieze Theron. Od czasu kiedy dyrektorm Wersalu jest Jean-Jacques Aillagon (2007 r.) pałac i otaczające go ogrody stały się jedyną w swoim rodzaju galerią wystawienniczą dla wybitnych i rozponawalnych na świecie twórców sztuki współczesnej najwyżej miary.
O szczegółach tych wystaw innym razem.
Wracając do reklamy. Wersal pod okiem Diora to część pałacowych wnętrz zwanych tzw. Wielkimi Apartamentami ze słynną Galeria Zwierciadlaną na czele. No i rzecz jasna tytułowe ogrody. Widok z centralnej osi na pałac z pierwszoplanową fontanną Latony, parter południowy z tzw. Jeziorem Szwajcarów i północny, oba w trzeciej, ostatniej części filmu. I oczywiście podziwiany przez modelkę z okien pustej jak nigdy Galerii bezkresny widok na zachodnią, główną część ogrodu, rozpościerający się aż po horyzont.
Reszta informacji jest zbędna. Wersal i Dior bronią się same. Co z muzyką? Wybór Depeche Mode i flagowe Enjoy The Silence może wzbudzać w tym momencie niekoniecznie akceptujący uśmieszek na twarzach. Ale dziwnym trafem to wszystko działa. Montaż jak się należy. Choć kilku kolegów zrobiłoby to napewno inaczej. Pozdrowienia dla Michała i Pawła ;)
Tak to wygląda:
A co ja mam wspólnego z Wersalem? No to temat na co najmniej magisterium. Nie. Jednak na doktorat. Ale jak na tak długoletni i ognisty związek odwiedzanie przeze mnie Wersalu, jak do tej pory, tylko zimą, wzbudza we mnie poczucie wstydu. Sesja naukowa i wystawa Jeffa Koonsa zagnała mnie tam po raz pierwszy. Szybko i skutecznie. Bilety na za tydzień. Takie wyjazdy bywają często najlepsze.
A jak dodać do tego niesamowite wystawy świąteczne w Galerii Lafayette i całodniowe zakupy tamże to już szaleństwo. A zakup kurtki w D&G przy Rue de Rivoli? Nie zapomnę do końca życia. Połowa piętra wyłączana dla pozostałych klientów i 70% rabatu jakiego, cytuję, "nie dostaje nawet Madonna" to już był max.
K... Dzieki za dotrzymanie wtedy kroku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz