Raf Simons u Diora
"Galliano jest passé,
bo jego styl ogranicza kobietę. Sądzę, że pan Dior nigdy nie chciał
teatru, ale modę, którą kobiety będą nosić na ulicy"
Raf Simons, nowy dyrektor kreatywny domu mody Christian Dior
Tekst słaby, ale przedsięwzięcie strategii marketingowej jak najbardziej udane. Ale taka krótkowzroczność rzeczywiście często charakteryzuje samych artystów. Skądinąd bardzo trafiona, minimalistyczna i elegancka uliczność nowej kolekcji Rafa Simonsa dla Diora przeniesie marce nową i zapewne też młodszą klientę - czyli większe zyski. Cel bez wątpienia zostanie osiągnięty.
A teraz jak to wygląda od strony "kuchni". Prawda jest taka, że gdyby nie teatralność Diora spod ręki Johna Galliano, ten bądź co bądź już stary dom mody mógłby nie osiągnąć tak wysokiego statusu, jaki posiada obecnie. Gdyby nie kolaboracja wizjonersko-teatralnego Galliano i Diora moda straciłaby zapewne ten prawdziwie artystyczny i widowiskowy sznyt, który towarzyszy jej nieprzerwanie od wieków.
Poza tym gdyby nie nieznające umiaru i przekraczające nieraz granice wyobraźni "dzieła" Galliano, na projekty Simonsa nikt by teraz nie zwrócił uwagi. To takie typowe dla okresów nie tylko w sztuce oddziaływanie na siebie przeciwieństw. Dla przykładu: skoro po niezwykle dekoracyjnym gotyku płomienistym czy międzynarodowym ok. 1400 roku przyszedł czas na antyczny, prosty renesans, po przesadnym i wulgarnym rokoku na zimny klasycyzm, a na poczatku XX wieku, po secesji i ornamentach na Adolfa Loosa, tak po Galliano czas na Simonsa.
A co na prawdę chciałby mistrz Dior? Myślę, że dobrą odpowiedzią będzie analogia do tego co by chciał Louis Vuitton? Czy chciałby Marca Jacobsa, czy chciałby patrzeć na przestylizowane bądź niedostylizowane Azjatki kupujące prawie bez umiaru popisane graffiti torby z wymyślonym przez niego monogramem? NO WŁAŚNIE!!!
Na zdjęciach: Przeciwności sztuki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz